Strona główna arrow Czytelnia arrow Wiarygodność Biblii arrow Pangea - matka wszystkich kontynentów?
Musisz tego posłuchać
Strona główna
Aktualności
Skrzynka intencji
Forum Duchowej Pomocy
Nasze świadectwa
Czytelnia
Galeria Sola Fide
Polecane strony
Sola Gratia
Napisz do nas
Multimedia
Zaloguj Się Wyszukaj Jeśli chcesz taki serwis
Często czytane:
Gościmy
Aktualnie jest 3 gości online
Licznik odwiedzin
odwiedzających: 2203267
Pangea - matka wszystkich kontynentów? PDF Drukuj E-mail

Czy kontynenty stanowiły kiedyś jeden ląd? Otwórzmy atlas geograficzny i spójrzmy na półkulę wschodnią i zachodnią, a przekonamy się, że zarys kontynentów pasuje do siebie niczym kawałki wielkiej układanki. W języku greckim taki superkontynent otoczony zewsząd wodami nosi nazwę Pangea, czyli Wszechląd.

Istnienie Pangei implikuje biblijny opis stworzenia, w którym czytamy, że na początku wody tworzyły jedną całość, podobnie jak i ląd: „Niechaj zbiorą się wody spod nieba w jedno miejsce i niech się ukaże powierzchnia sucha! A gdy tak się stało, Bóg nazwał tę suchą powierzchnię ziemią, a zbiorowisko wód nazwał morzem”1.

            Mity dawnych ludów zachowały pamięć o wielkim lądzie opasanym zewsząd oceanem. Z właściwym sobie zamiłowaniem do metafory starożytni ukazywali go jako otoczony przez węża reprezentującego siły chaosu (potop), z którym zwycięski bój stoczył bohater Boży (Noe). Tak widzieli to Armeńczycy i Grecy, którzy wody te zwali wężem Oceanusem, a Egipcjanie – pradawnym oceanem Nun2. W Skandynawii opowiadano o morskim Wężu Świata, Jormungandzie, okalającym Midgard, czyli zamieszkałą Ziemię, z którym zwycięski bój stoczył Thor3
 

Teoria płyt tektonicznych

Współczesna nauka również zakłada, że ląd uległ podziałowi na kontynenty dryfujące na płytach tektonicznych. Warto przy tym wspomnieć, że całkiem niedawno, bo pod koniec XIX wieku, wyśmiano naukowca, który wysunął tezę o dryfie kontynentalnym i płytach tektonicznych, gdyż większość geologów uważała wtedy błędnie, że kontynenty stoją w miejscu. Uczonym tym był kreacjonista Antonio Snider, który uważał, że do podziału Pangei doszło w rezultacie potopu.

            Według teorii płyt tektonicznych, zewnętrzna skorupa Ziemi składa się z kilku ogromnych płyt kontynentalnych i kilkunastu mniejszych. Unoszą się one na płynnej warstwie zwanej astenosferą. Na nich spoczywa dno morskie i wszystkie lądy. Przy styku płyt występuje wzmożona aktywność sejsmiczna, jak na przykład przy uskoku San Andreas w Kalifornii. Napierając na siebie, płyty tektoniczne utworzyły głębokie rowy oceaniczne i wypiętrzyły łańcuchy górskie. Pismo Święte tak mówi o tej fazie potopu: „Podniosły się góry, opadły doliny na miejscach, któreś im wyznaczył”4.

            Procesy górotwórcze towarzyszące potopowi wskazują, że wcześniej topografia Ziemi była inna. Księga Rodzaju podaje, że woda zakryła nawet góry5, z czego wynika, że przed potopem musiały być znacznie niższe. Dziś, gdyby zrównać całą powierzchnię Ziemi, wody wystarczyłoby jedynie, aby zakryć ją na wysokość 2700 m, a więc znacznie poniżej obecnych szczytów. Jak doszło do powstania rowów oceanicznych i łańcuchów górskich?

            Spękanie powierzchni Ziemi i dryf płyt tektonicznych odsłoniły nowe dno oceaniczne, które w miarę stygnięcia ulegało zagęszczeniu, przez co zapadało coraz niżej. To pozwoliło wodom potopu spływać z kontynentów do niżej położonych oceanów. W rezultacie kontynenty stawały się lżejsze, co wypychało je ponad wodę, natomiast dna oceanów były coraz cięższe, co powodowało ich zapadanie. Pod koniec potopu głębokie rowy oceaniczne wchłonęły wody potopu, a wysokie góry ustanowiły dla nich barierę, zgodnie z obietnicą Boga, że potop drugi raz nie zniszczy Ziemi6.

            Dowodem górotwórczej aktywności podczas końcowej fazy potopu są dziś muszle i skamieniałe małże, które pokrywają najwyższe szczyty, w tym Mont Everest (8848 m). Skamieniałości morskie pokrywają też górę Ararat (5165 m) położoną w miejscu styku trzech płyt tektonicznych, w regionie aktywnym sejsmicznie, co zapewne przyczyniło się do jej szybkiego wyniesienia nad wody potopu (może dlatego właśnie tu zatrzymała się arka7).

            Łańcuchy górskie, które urywają się nagle na brzegu jednego kontynentu, aby rozpocząć się raptownie na wybrzeżu innego, wskazują na podział superkontynentu w czasie potopu. Co więcej, linie brzegowe, na przykład Afryki i Ameryki Południowej, zawierają identyczne skamieliny roślin i zwierząt, co również wskazuje, że musiały być jednym lądem. Wniosek ten potwierdziło w 1970 roku odkrycie na Antarktydzie kopalnego gada, Lystrosaurusa, którego pozostałości wcześniej znaleziono w Chinach, Indiach i Afryce. Ponieważ zwierzę nie było w stanie pokonać oceanu, należy przyjąć, że Afryka, Azja i Antarktyda tworzyły kiedyś jedną całość8.
 

Nagle czy stopniowo?

Wśród uczonych panuje względna zgoda, że Pangea istniała, a dzisiejsze kontynenty powstały w rezultacie dryfu kontynentalnego. Nie ma natomiast zgody co do przyczyny i okresu trwania tego procesu. Czy do podziału doszło gwałtownie, czy też kontynenty oddalały się wolno, tak jak obecnie? Ten ostatni pogląd cechuje wyznawców uniformitaryzmu, którzy zakładają, że procesy geologiczne przebiegały zawsze w podobnym tempie, jak dzisiaj, a zatem skoro współcześnie kontynenty oddalają się zaledwie kilka centymetrów rocznie, to znaczy, że potrzebowały około 200 milionów lat, aby osiągnąć swoje obecne położenie.

            Uniformitaryzm, trend popularny wśród naukowców w poprzednich dwóch wiekach, traci jednak rację bytu na rzecz katastrofizmu, ponieważ zaprzeczają mu nowsze badania i odkrycia. Nie inaczej jest w sprawie Pangei. Wśród uczonych narasta przekonanie, że podział superkontynentu mógł spowodować jedynie kataklizm o niebywałej mocy (np. uderzenie wielkiego meteorytu, zmasowane wybuchy wulkanów)9. Za jego sprawą migracja kontynentów była początkowo tysiące razy szybsza niż obecnie.

            Taki pogląd wysunął niedawno prof. Paul R. Renne z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, który opublikował w prestiżowym piśmie Science wyniki długoletnich badań, jakie prowadził z kilkoma innymi uczonymi. Stwierdził, że do rozbicia Pangei przyczynił się kataklizm połączony z erupcjami wulkanicznymi i masowymi wylewami magmy10. Kataklizm pozostawił po sobie ślady na krawędziach kontynentów, a tam, gdzie wcześniej była część superkontynentu, powstał Atlantyk11. Niewykluczone, że echem tego są mity o Atlantydzie pogrążonej w wodach oceanu.

Skala tego kataklizmu była tak wielka, że zewnętrzna skorupa Ziemi spękała niczym jajko, a jej fragmenty oddzieliły się od siebie. W miejscach kolizji płyt tektonicznych dochodziło do potężnych erupcji wulkanicznych i wypiętrzenia całych pasm górskich. Powierzchnia Ziemi uległa przeobrażeniu, a klimat drastycznej zmianie. Kataklizm wyniszczył niemal całe życie na naszej planecie. Skały osadowe (od kambru po plejstocen) zawierają liczne skamieniałości, wśród których tylko z rzadka trafiają się zwierzęta lądowe, co świadczy, że kataklizm, który pogrzebał miliony istot, był spowodowany wodą.

            W zapiskach historycznych znajdziemy tylko jedno wydarzenie o mocy potrzebnej do rozerwania skorupy ziemskiej — potop. W jego opisie Biblia posługuje się słowami używanymi wyłącznie wobec globalnego kataklizmu (hebr. mabbul; gr. kataklysmos). Zwrot mówiący, że w czasie potopu „wytrysnęły źródła wielkiej otchłani”12, implikuje rozdarcie skorupy ziemskiej erupcjami wulkanicznymi i magmatycznymi13. Z głębi Ziemi wytrysnęły wtedy pod ogromnym ciśnieniem masy wody. Nie można wykluczyć, że do kataklizmu przyczyniła się bliskość jakiegoś ciała niebieskiego. Starożytna hebrajska tradycja powiada, że Bóg cisnął wtedy ku Ziemi dwie kima, czyli lodowe gwiazdy14.
 

Skamieniałości dowodem katastrofizmu

Jak doszło do powstania skał osadowych i skamieniałości? Przez kilka miesięcy na kuli ziemskiej szalały fale, które porywały ze sobą ciała zwierząt, mieszając je z popiołem i błotem wulkanicznym15. Unosząc to, formowały na powierzchni kolejne warstwy poziome, osiągając w niektórych miejscach tysiące metrów grubości. O gwałtowności, jaka charakteryzowała ten proces, świadczą między innymi skamieliny ryb pogrzebanych w trakcie zjadania innej ryby! Na globalność kataklizmu wskazują cmentarzyska — niektóre liczą miliony zwierząt pogrzebanych w jednym miejscu. Skamieniałe drzewa przecinające kilka warstw geologicznych także świadczą o szybkim powstaniu warstw osadowych.

            Fale potopu szybko nanosiły kolejne warstwy osadu i szlamu, grzebiąc nie tylko faunę, ale i florę, czego dowodzą złoża węgla. Uczeni na ogół przyjmują, że węgiel powstawał przez miliony lat z roślin, które bez dostępu tlenu uległy uwęgleniu. Ale dlaczego w takim razie w jego pokładach prawie nie spotyka się szczątków roślinnych w pozycji stojącej, w jakiej rośliny występują naturalnie? Wyjaśnienie znajdziemy w wodach potopu, które wymieszały i zgromadziły w niektórych miejscach masy roślinności, przygniatając je warstwami osadu, dzięki czemu powstało ciśnienie wystarczające do utworzenia pokładów węgla.

            Katastrofizm oferuje logiczniejsze wyjaśnienie niż uniformitaryzm dla takich procesów geologicznych jak rozpad kontynentów czy powstanie skał osadowych z ich skamielinami. Aktualizm nie potrafi dowieść swoich założeń empirycznie, dlatego pozostaje tworem wyłącznie hipotetycznym, natomiast katastrofizm znajduje laboratoryjne potwierdzenie swoich założeń we współczesnych kataklizmach, takich jak na przykład wybuch wulkanu św. Heleny w 1980 roku.

            Niedawno, gdy odwiedziłem z rodziną okolice tego wulkanu, byłem pod wielkim wrażeniem rozmiaru katastrofy. Na wielu hektarach sterczą kikuty potężnych drzew połamanych podmuchem wulkanu, jakby były zapałkami. W wyniku erupcji pół miliona metrów sześciennych skał, popiołu i stopionego śniegu stoczyło się w dół, tworząc w krótkim czasie dwustumetrową warstwę osadową. Podmuch rzucił całą wodę z pobliskiego jeziora Spirit na sąsiadującą z nim górę. Powracająca woda obsunęła zbocze i stworzyła zaporę. 19 marca 1982 roku zapora przepuściła masy błota, które w kilka godzin wyżłobiły kanion o głębokości 30 metrów. Nazywa się go małym Wielkim Kanionem, ponieważ przypomina swego wielkiego imiennika z Arizony, tyle że jest 40 razy mniejszy. Przez kanion przepływa strumień Toutle. Gdyby geolodzy nie wiedzieli, że kanion powstał w kilka godzin, sądziliby, że strumień wyżłobił go w ciągu milionów lat. Podobnie przyjmuje się, że to rzeka Kolorado wyżłobiła Wielki Kanion w Arizonie, podczas gdy przykład wulkanu św. Heleny dowodzi, że zarówno warstwy osadowe, jak i doliny rzeczne oraz kaniony mogą powstać w krótkim czasie w rezultacie kataklizmu.

            W efekcie przybywa uczonych, którzy przyczyny podziału kontynentów oraz masowej eksterminacji flory i fauny, o jakiej świadczy zapis kopalny, dopatrują się w globalnym kataklizmie. Ten trend, zwany katastrofizmem, ilustruje niedawny artykuł Hillela Hoffmanna opublikowany w National Geographic, w którym autor stwierdził, że gdziekolwiek na świecie prowadził badania, od Europy po Afrykę, tam natrafiał na skutki kataklizmu, który przeżyło zaledwie kilka procent zwierząt16.

 

Alfred J. Palla

książki tego autora znajdziesz na www.betezda.pl

1 Rdz 1,9-10. 2 Dictionary of Deities and Demons in the Bible, hasło: ‘river’, s. 707. 3 Roy Willis, Słownik mitów,  hasło: ‘żmije i węże’, s. 237;  hasło: ‘Thor’, s. 210. 4 Ps 108,4. 5 Zob. Rdz 7,19; Ps 104,6. 6 Zob. Iz 54,9. 7 Zob. Rdz 8,4. 8 Naomi Lubick, „Investigating the Antarctic”, Geotimes, luty 2005. 9 Chandler Burr, „The Geophysics of God. A Scientist Embraces Plate Tectonics and Noah’s Flood”, U.S. News & World Report, 16 czerwca 1997, s. 55-58; Carl Wieland, Don Batten, „Interview with Plate Tectonics Expert Dr. John Baumgardner”, Creation, 19/3 (1997), s. 40-43. 10 Andrea Marzoli, Paul Renne, „Extensive 200-Million-Year-Old Continental Flood Basalts of the Central Atlantic Magmatic Province”, Science, 284 (1999), s. 616. 11 Robert Sanders, „New Evidence Links Mass Extinction with Massive Eruptions that Split Pangea Supercontinent and Created the Atlantic 200 Million Years Ago”, 1999. Zob. http://www.berkeley.edu/news/media/releases/99legacy/4-22-1999b.html. 12 Rdz 7,11. 13 Gerhard F. Hasel, „The Fountains of the Great Deep”, Origins 1/2 (1974), s. 67-72. 14 Talmud, Berakhot 58b. 15 Zob. Rdz 8,1.3.5. 16 Hillel J. Hoffmann, „When life nearly came to an end”, National Geographic 198/3 (2000), s. 100-113.

Nowości
Pomyśl, że...
948104_sunflower_2.jpg
Wszystko ma swój czas i każda sprawa pod niebem ma swoją porę - Koh 3,1
Sonda
Jak często otrzymujesz odpowiedź na swoje modlitwy?
  
Czy Bóg jest drobiazgowy w oczekiwaniach wobec człowieka?
  
Webdesign Go3.pl